Prawda czy mit – wszystko o kampaniach płatnych
W tym odcinku Agnieszka Indebska rozmawia z ekspertką PPC, Ewą Zimną, o popularnych mitach związanych z kampaniami płatnymi. W formie zabawy w "prawda czy fałsz" obalają mity i dzielą się praktycznymi wskazówkami na temat skuteczności reklam internetowych.
Czego dowiesz się w tym odcinku?
- 00:35Mit: „Nikt nie klika w reklamy”
- 01:16Mit: „System reklamowy Google Ads to tylko reklama w wyszukiwarce Google”
- 01:58Mit: „Po włączeniu reklam przestanę wyświetlać się w organicznych wynikach wyszukiwania”
- 02:25Mit: „Kampanie PPC są drogie, bo im więcej pieniędzy w kampanii Google Ads, tym większa widoczność reklamy”
- 06:47Mit: „Ruch z reklam trzeba kierować tylko na stronę główną”
- 08:49Mit: „Konkurencja wyklika moje reklamy i w ten sposób stracę pieniądze”
- 10:05Mit: „Nie widzę swoich reklam, więc te reklamy nie działają”
- 15:35Mit: „PPC nie ma sensu, jeśli oferujesz niszowe produkty albo działasz lokalnie”
- 17:11Mit: „Nie mam e-commerce, więc reklamy w Internecie nie są mi potrzebne”
- 18:35Mit: „Trzeba być na pierwszej pozycji z reklamą, żeby sprzedawać”
- 19:30Mit: „TikTok jest tylko dla młodych, a na Facebooku siedzą tylko boomerzy”
- 21:31Mit: „Wybrałem agencję, żeby nic nie musieć robić. Agencja zrobi wszystko za mnie”
Prawda czy mit – wszystko o kampaniach płatnych
Agnieszka Indebska: Dzień dobry, ja nazywam się Agnieszka Indebska, a do udziału w dzisiejszym odcinku zaprosiłam Ewę Zimną, która jako PPC-ekspert na co dzień zajmuje się kampaniami reklamowymi.
Kiedy umawiałyśmy się na nagranie, Ewa powiedziała: „Agnieszka siadasz teraz ze mną i ja jestem gotowa, to moja praca”. Możecie więc liczyć na sporą porcję wiedzy od doświadczonego eksperta. Cześć Ewo!
Ewa Zimna: Cześć Agnieszko!
Agnieszka Indebska: Ewa zagramy dziś w „prawda czy fałsz?”. Rozprawimy się raz na zawsze z mitami, którymi obrosły płatne kampanie reklamowe. Ja rzucam stwierdzenie, a Ty odpowiadasz prawda lub fałsz, a potem wyjaśniasz szczegóły. Zaczynamy?
Ewa Zimna: Pewnie!
Mit: „Nikt nie klika w reklamy”
Agnieszka Indebska: Mit numer jeden: „Nikt nie klika w reklamy”
Ewa Zimna: To jest bardzo częsty mit wśród naszych klientów. Reklamy są klikane! Użytkownicy klikają bardzo często w to, co jest na samej górze strony i za każdym razem jesteśmy w stanie klientowi udowodnić to statystykami z konta reklamowego. Także, gdyby ludzie nie klikali w reklamy, nie mielibyśmy pracy.
Agnieszka Indebska: Czyli fałsz?
Ewa Zimna: Fałsz, absolutny fałsz.
Mit: „System reklamowy Google Ads to tylko reklama w wyszukiwarce Google”
Agnieszka Indebska: Kolejny mit: „System reklamowy Google Ads to tylko reklama w wyszukiwarce Google”.
Ewa Zimna: To też jest mit. Co prawda wyszukiwarka jest najbardziej popularną formą reklamy i najbardziej popularną kampanią (taką kampanią, którą staramy się w pierwszym kroku opiekować), natomiast Google proponuje bardzo dużo różnych formatów reklamowych i różnych placementów. Mamy:
reklamy banerowe,
reklamy wideo
reklamy w mapach,
itd.
Także ten pakiet jest bardzo, bardzo bogaty i możemy je (reklamy) dobierać pod kątem tego, czego oczekuje od nas klient.
Mit: „Po włączeniu reklam przestanę wyświetlać się w organicznych wynikach wyszukiwania”
Agnieszka Indebska: Mit numer trzy: „Po włączeniu reklam przestanę wyświetlać się w organicznych wynikach wyszukiwania”.
Ewa Zimna: Absolutny mit, niepotwierdzony żadną historią. To są dwie totalnie różne usługi, które jeśli na siebie wpływają, to tylko synergicznie. Także, im więcej będzie nas na pierwszej stronie Google'a w wynikach na górze płatnych i na dole organicznych, tym tak naprawdę dla nas lepiej.
Mit: „Kampanie PPC są drogie, bo im więcej pieniędzy w kampanii Google Ads, tym większa widoczność reklamy”
Agnieszka Indebska: Kolejny: „Kampanie PPC są drogie, bo im więcej pieniędzy w kampanii Google Ads, tym większa widoczność reklamy”.
Ewa Zimna: I tutaj bym odpowiedziała, że pół na pół. Bo to jest prawda, że im więcej pieniędzy w kampanii, tym możemy osiągnąć większą widoczność (oczywiście, to jest też gdzieś ograniczone, gdzieś jest jakiś punkt optimum). Więc to jest prawda, że jest to mocno skorelowane z budżetem.
Natomiast, czy kampanie są drogie? Ja bym odpowiedziała, że kiedy są nieefektywnie zarządzane, kiedy jest źle dobrana grupa docelowa, to wtedy faktycznie wychodzą drogie – dlatego, że nie mamy zwrotu z inwestycji, a więc finalnie ktoś, kto ponosi koszty na kampanię reklamową, zaczyna uważać, że ta kampania jest droga.
Jeżeli mamy kampanie, które przynoszą zwrot i konsumenci trafiają na naszą stronę, kupują nasze produkty, kupują nasze usługi, to nasi klienci się tylko cieszą, tak? Ważny jest ten finalny zwrot z inwestycji. My staramy się tak, żeby każda kampania była dla klienta rentowna. I to jest takie właśnie trochę zabezpieczenie przez agencję, że dbamy o to.
Natomiast też mogą zdarzyć się takie przypadki, gdzie tę rentowność jest trudniej osiągnąć – ale wtedy też rozmawiamy z klientem, on zawsze jest o tym informowany.
Jeszcze tylko odniosę się do tego, że porównując kampanie na przykład Google Ads z innymi kanałami, to faktycznie mogą się one wydać droższe. To wynika z ich popularności, bo jest to też bardzo mocno skorelowane z ilością konkurencji na rynku – więc im większa jest konkurencja, tym droższe mamy kliknięcie, no i te kampanie są droższe.
Natomiast konkurencja też wynika z pewnego popytu, więc teoretycznie klient na koniec powinien być zadowolony, jeśli będziemy mu dostarczać sprzedaży jego produktów czy też usług.
Agnieszka Indebska: Zostawmy na chwilę mity i zadam Ci pytanie. Wspomniałaś o tym, że kampania musi być dobrze zoptymalizowana/ustawiona. Gdybyś miała wskazać takie najbardziej podstawowe porady dla kogoś, kto się tym zajmuje czy chce się tym zajmować, na co powinien zwrócić uwagę, żeby ten zwrot z inwestycji był jak najwyższy?
Ewa Zimna: To jest bardzo złożone pytanie i bardzo długa odpowiedź, więc postaram się to po prostu powiedzieć w takiej pigułce.
Po pierwsze, są to sprawy techniczne, czyli musi być wszystko ustawione poprawnie: lokalizacja, harmonogram, sam typ kampanii.
Druga rzecz to jest pewna kwestia strategiczna i o ile w tych kwestiach technicznych większość specjalistów będzie miała podobną wiedzę, o tyle kwestie strategiczne będą już wynikały z pewnej koncepcji specjalisty. Więc jeden może mieć takie podejście, drugi inne. Dla mnie osobiście najważniejszą rzeczą (i to już jest połowa sukcesu) jest zrozumienie, kto jest grupą docelową naszego klienta. I im bardziej będziemy wiedzieć, kto dokonuje zakupu, kogo poszukujemy, tym bardziej precyzyjnie jesteśmy w stanie dobrać reklamy (na to jeszcze nakładając taki filtr w postaci, czy to jest nowy produkt, czy to jest już coś, co działa na rynku). Generalnie im więcej się dowiemy na temat użytkownika, tym bardziej precyzyjnie jesteśmy w stanie dobrać kampanię.
Kolejna rzecz to jest też pewna strategia czasowa, czyli takie odpowiednie zarządzanie kampanią, aby system jak najlepiej zrozumiał, komu ma wyświetlać reklamę, w jakim czasie, żeby jak największą liczbę klientów czy też ruchu pozyskać do strony.
Tutaj też potrzebna jest pewna uważność specjalisty, żeby był czujny, w którym momencie już powinien przejść na inną strategię. Generalnie to jest kwestia zoptymalizowania. Też inne są potrzeby klientów naszych. Jeden chce, żeby sprzedawać produkty, które zalegają mu na magazynie, a drugi chciałby wejść, z czymś nowym. To jest taka wieczna wymiana zdań i myśli pomiędzy nami a klientem i odpowiadania na oczekiwania osób, które szukają jego produktów.
Także to tak bym powiedziała z grubsza.
Mit: „Ruch z reklam trzeba kierować tylko na stronę główną”
Agnieszka Indebska: Dziękuję bardzo. Wracamy do mitów. Kolejny mit: „Ruch z reklam trzeba kierować tylko na stronę główną”.
Ewa Zimna: Można na stronę główną, natomiast nie trzeba tylko na stronę główną. Często wybieramy stronę główną, ale ruch ma być kierowany na taką podstronę, która będzie spójna z reklamą. Wpływa to na jakość reklamy ocenianą też przez Google. Jeśli ta reklama jest spójna ze stroną, to wtedy nie przepalamy budżetu i klient ma taką płynność pomiędzy tą frazą, którą wpisał, reklamą, a tym, co znajduje na stronie głównej.
Agnieszka Indebska: Czyli trochę jest tak, że reklama, którą widzi klient, jest obietnicą i jeżeli tej obietnicy nie spełnimy, kierując go w złe miejsce, może to spowodować, że nie zdecyduje się na konwersję?
Ewa Zimny: Nie zdecyduje się na konwersję – to bym powiedziała, że dla naszych klientów, to jest mniejszy problem. Większy problem jest, że wyklika nam budżet.
Więc tutaj o to chodzi głównie, żeby to było takie logiczne przejście do tego finalnego miejsca, którym jest strona docelowa. I jeśli tam klient znajduje to, czego szukamy, to wtedy jesteśmy w domu.
Agnieszka Indebska: „Wyklika budżet”? Co to znaczy? Być może ktoś nie wie.
Ewa Zimna: Samo wyświetlenie reklamy odbywa się bezkosztowo. Natomiast kliknięcie w reklamę, które przynosi użytkownika na stronę główną, czy też podstronę tak jak mówię, powoduje naliczenie budżetu przez Google. I ten koszt jest różny. Powiedzmy, że waha się średnio między złotówką a 3-4 zł. Przy bardziej kosztowych branżach jest to wyższe.
To jest to, co zjada nam budżet reklamowy. Więc jeśli użytkownik będzie klikał w reklamę, która nie spełnia tej obietnicy, którą mamy w reklamie, bądź też informuje o rzeczach, których finalnie on nie znajdzie na stronie docelowej, to wtedy przepalamy ten budżet i nie starcza go nam później na jakieś inne działania.
Mit: „Konkurencja wyklika moje reklamy i w ten sposób stracę pieniądze”
Agnieszka Indebska: Dopytuję o to wyklikiwanie budżetu, dlatego że kolejny mit, który potwierdzimy i przestanie być wtedy mitem albo uznamy, że jest fałszywy, brzmi: „Konkurencja wyklika moje reklamy i w ten sposób stracę pieniądze”.
Ewa Zimna: To też jest bardzo częsta obawa klientów. Google bardzo szybko reaguje na dużą liczbę klików z jednego adresu IP i dosyć szybko je blokuje. Także jest to takie zabezpieczenie przed takimi działaniami. Są też inne dodatkowo płatne usługi, które pomagają sprawdzić statystyki: kto dokładnie klika w reklamy i skąd pochodzą kliknięcia. Jeśli ktoś skorzysta z takiej usługi, to na koniec miesiąca dostaje raport i widzi po prostu, kto klikał w jego reklamy i z jakiego systemu IP, z jakiego miasta w Polsce.
Także ma statystyki i jeśli ma takie obawy, że ktoś wyklikuje jego środki, to może sobie sprawdzić. Ale bardzo rzadko nasi klienci z tego korzystają, ponieważ naprawdę ten system, którym Google chroni wyklikiwanie reklam jest dosyć dobry i tutaj ta reakcja jest bardzo szybka.
Mit: „Nie widzę swoich reklam, więc te reklamy nie działają”
Agnieszka Indebska: Następny mit: „Nie widzę swoich reklam, więc te reklamy nie działają”.
Ewa Zimna: Też bardzo częsty zarzut naszych klientów. Na wyświetlanie reklam wpływa parę rzeczy.
Po pierwsze – budżet. Jeśli mamy jakiś ograniczony budżet, to system jest na tyle mądry, że rozkłada sobie wyświetlanie reklam po harmonogramie, który ma ustawiony. W związku z tym, jeśli na przykład tych kliknięć wychodzi nam 10 na cały harmonogram, powiedzmy dla uproszczenia na dobę, to nie może się wyświetlać za każdym razem, żeby te reklamy się nie wyklikały przez pierwsze 2-3 godziny.
W związku z tym nie będzie się wyświetlała reklama za każdym razem, kiedy ktoś wpisuje frazę, która ma wywołać naszą reklamę. Trzeba więc mieć taki budżet, żeby się możliwie jak najczęściej wyświetlać. Mamy pewne dane na koncie, które nam pokazują, jak wysoki jest udział w wyświetleniach (czyli taka dana, która mówi nam o tym, jak nasycona jest ta szansa wyświetlenia się reklamy).
Ale są też jeszcze inne powody, dla których osoby zlecające nam tworzenie reklam, nie widzą swoich reklam. Po pierwsze zdarza się, że za często wyszukują swoich reklam, wpisują frazy. I tu wchodzimy w to, o czym mówiłam przed chwilą, czyli system zaczyna ich blokować. Nawet ja czasem, jak sprawdzam reklamy i klikam za dużo, to już mnie zaczyna blokować przy danym kliencie.
Kolejny trzeci powód jest taki, że czasem ustawiona jest strategia inteligentna, dzięki której algorytm Google ma za zadanie wyszukać użytkownika, który jest w stanie dokonać konwersji. Jeśli użytkownik (klient, który nam zleca reklamy) nie jest osobą, która chodzi po stronach, która dokonuje takich konwersji – jednym słowem, algorytm nie odnajduje jej jako osoby w kliencie docelowym – to jemu taka reklama się też nie będzie wyświetlać. Co jest pożądane, bo my wiemy, że on nie jest w stanie dokonać konwersji, więc jemu reklama nie powinna się wyświetlać.
Na ogół, jeśli te trzy rzeczy tłumaczę klientom, to rozumieją, dlaczego nie widzą swoich reklam. Dodam jeszcze, że na koncie Google mamy narzędzie, które sprawdza, czy reklamy się wyświetlają i mamy też statystyki, więc widzimy danego dnia, ile reklam się wyświetliło, ile osób nie kliknęło.
Agnieszka Indebska: Na tej podstawie modyfikujecie działania i strategie?
Ewa Zimna: Tak, ale też pokazujemy klientowi, że reklama się wyświetla – jemu nie, ale ogólnie się wyświetla.
Agnieszka Indebska: Kolejny mit: „Im większa grupa odbiorców kampanii, tym lepiej – więcej użytkowników trafi na stronę”.
Ewa Zimna: Również mit. Tutaj powiedziałabym troszkę przekornie, że to zależy. Jeśli chcemy się pokazać jak najszerszej grupie odbiorców (na przykład chcemy poinformować jak największą liczbę osób o naszym produkcie i ta grupa docelowa jest bardzo trudna do zdefiniowania, na przykład kwestia dotyczy nieruchomości – w tym przypadku trudno czasem tę grupę na koncie dobrać, bo teoretycznie każdy w pewnym momencie życia może szukać nieruchomości do zakupu), to wtedy, jeśli chcemy poinformować o tym odbiorców, że weszła taka i taka inwestycja, to faktycznie tę grupę staramy się dobrać jak najszerzej.
Natomiast na ogół szukamy grupy docelowej – to o czym mówiłam na samym początku –
i po zdefiniowaniu grupy docelowej staramy się faktycznie, żeby była ona jak najszersza. Jeśli mamy tę grupę dobraną i wiemy, że to są osoby, które potencjalnie są w stanie dokonać zakupu usługi czy produktu, to wtedy chcemy, żeby ona była jak najszersza.
Agnieszka Indebska: Czyli chodzi o skalę?
Ewa Zimna: Tak, chodzi o skalę, ale ona nie może być za szeroka. Grupa docelowa powinna być jak najszersza, natomiast nie może być też za wąska, bo wtedy z kolei reklamy nie mają się komu wyświetlać.
Agnieszka Indebska: Jeżeli ustawiamy właśnie tego klienta docelowego w systemie, to w jaki sposób, na bazie jakich parametrów go sobie właśnie modelujemy?
Ewa Zimna: Tutaj działamy na podstawie parametrów, które technicznie umożliwia nam system. Inne to będą parametry na Facebooku, inne będą na Google, inne na TikToku i to są różne rzeczy np.:
harmonogram,
frazy kluczowe,
strony docelowe, na których chcemy się wyświetlać,
akcja, którą dokona użytkownik na stronie, czyli np. wszedł w koszyk, ale nie dokonał zakupu.
Tutaj mamy szerokie możliwości, możemy jeszcze na przykład targetować też po zainteresowaniach i tematach, ale jesteśmy ograniczeni pewnymi rzeczami, na które technicznie pozwala nam konto.
Z kolei przy doborze kanału reklamowego warto zadać sobie ważne pytanie. Bo jeśli pojawi się zapytanie ofertowe od klienta i będzie się interesował systemem Google, a ja będę widziała, że tam nie za bardzo znajdziemy jego grupę docelową, ale na przykład na Facebooku już nie będziemy mieć problemu, to będę go wtedy namawiała na to, żebyśmy zmienili kanał.
Mit: „PPC nie ma sensu, jeśli oferujesz niszowe produkty albo działasz lokalnie”
Agnieszka Indebska: Ok, przechodzimy do kolejnego mitu. Będzie ostry: „PPC nie ma sensu, jeśli oferujesz niszowe produkty albo działasz lokalnie”.
Może zacznijmy od tych niszowych produktów.
Ewa Zimna: Ja bym powiedziała ogólnie, że PPC ma wszędzie sens, gdzie jest grupa docelowa.
Jeśli lokalnie ktoś reklamuje, nie wiem, wymyślmy jakiś bardzo lokalny biznes typu osiedlowa pierogarnia. W okolicy też ludzie szukają obiadów czy możliwości zjedzenia gdzieś na szybko posiłku. Jeśli takie frazy są wyszukiwane, to wtedy takie działanie ma jak najbardziej sens.
Tutaj też jest kwestia doboru kanału – czy koniecznie przez Google, gdzie możemy zrobić reklamę w mapach czy na przykład przez Facebooka, gdzie ktoś może chciałby zobaczyć, jakie dzisiaj jest menu, a dana restauracja jeszcze działa dosyć aktywnie na fanpage'u i pokazuje to. Także wtedy taka kampania ma jak najbardziej sens.
Niszowy produkt – to też zależy. Jeśli ten produkt jesteśmy w stanie nazwać – czyli wymyślić taką frazę, która ma doprowadzić użytkownika do naszej strony i przyczynić się do zakupu – to wtedy też jak najbardziej taka reklama ma sens. Jeśli zaś produkt jest tak niszowy, że trudno jest go nazwać i trudno znaleźć tę frazę kluczową, to wtedy będziemy mieć utrudnione zadanie w wyszukiwarce. Natomiast w takim przypadku, wciąż pozostają nam reklamy zasięgowe / graficzne wideo, gdzie możemy edukować użytkowników i pokazywać im, że zobaczcie, oto taki produkt istnieje jako nowość na rynku.
Agnieszka Indebska: I kreować potrzebę?
Ewa Zimna: Tak, dokładnie.
Mit: „Nie mam e-commerce, więc reklamy w Internecie nie są mi potrzebne”
Agnieszka Indebska: Kolejne pytanie, kolejny mit: „Nie mam e-commerce, więc reklamy w Internecie nie są mi potrzebne”.
Ewa Zimna: To jest absolutny mit. Fakt, że dla e-commerce, to jest często must-have, jeśli chodzi o reklamy płatne, natomiast również usługi się fantastycznie sprzedają w Internecie i tutaj nie ma ograniczeń.
Tu się ograniczamy frazą kluczową i ewentualnie grupą docelową. To są takie dwie bardzo ważne rzeczy, które pomagają nam ocenić to, czy reklama będzie miała sens. I faktycznie zakup jest taką konwersją zero-jedynkową, gdzie widzimy, czy ktoś dokonał zakupu, czy nie. Natomiast mamy możliwość okodowania wypełnienia formularza, czyli tak zwanego pozyskania leada.
Możemy okodować kliknięcie w telefon / kliknięcie maila czy też inne akcje na stronie, więc teoretycznie dostarczamy naszym klientom informacji, na ile efektywna jest dla nich reklama – to jest pierwsza rzecz. A druga rzecz, jeśli użytkownik, czyli klient naszego klienta, wyszukuje danych fraz w Internecie (jego usług), to właśnie my wychodzimy z tą potrzebą w postaci reklamy. Więc to ma jak najbardziej sens.
Mit: „Trzeba być na pierwszej pozycji z reklamą, żeby sprzedawać”
Agnieszka Indebska: A co powiesz na takie stwierdzenie: „Trzeba być na pierwszej pozycji z reklamą, żeby sprzedawać”.
Ewa Zimna: W tym jest dużo prawdy, dlatego że im wyższą będziemy mieć pozycję, tym większa szansa na to, że sprzedamy nasz produkt. Natomiast ja teoretycznie staram się, żeby to były trzy pierwsze pozycje. Żeby to były trzy pierwsze pozycje – góra strony ogólnie – bo wychodzę z założenia, że użytkownik nie tylko klika w to, co jest na samej górze, ale może kliknąć też w kilka pozycji pod spodem. Pokazują to też dane wyników SEO, bo SEO jest pod wynikami płatnymi, więc gdyby faktycznie była klikana tylko reklama na pierwszej pozycji, to byłoby zagrożenie, że ktoś już nie będzie klikał w SEO.
Więc ogólnie powiedziałabym, że góra strony. Góra strony, tym bardziej że jest ciut tańsza niż pierwsza pozycja.
Mit: „TikTok jest tylko dla młodych, a na Facebooku siedzą tylko boomerzy”
Agnieszka Indebska: A co powiesz na to: „TikTok jest tylko dla młodych, a na Facebooku siedzą tylko boomerzy”. Jak to jest?
Ewa Zimna: Może nie tylko boomerzy na Facebooku, ale jest w tym troszkę prawdy.
Jednak po pierwsze, jeśli chodzi o TikToka, to ta grupa, ci użytkownicy, którzy przebywają na TikToku, dorastają razem z TikTokiem. Więc jeśli kiedyś to były nastolatki, to w tej chwili są to już dorośli ludzie. Ta grupa docelowa na TikToku 35+ się bardzo dynamicznie poszerza. Na dowód powiem, że reklamujemy takie produkty, które czasem wydają się bardzo dziwne do reklamy na TikToku, a te reklamy działają i nasi klienci są bardzo zadowoleni z efektów. Więc to pokazuje, że tam też są osoby starsze / ta starsza grupa wiekowa.
Na Facebooku z kolei taka najszersza grupa odbiorców to jest 25-45, ale to nie znaczy wcale, że nie siedzą tam też młodsze grupy i że nie ma tam też osób starszych.
Także to się bardzo dynamicznie zmienia. Tym bardziej że, TikTok ma bardzo wysoką dynamikę wzrostu, bodajże większą niż Facebook, więc myślę, że to jest tylko kwestia czasu, kiedy i na TikToku będą osoby starsze 40+.
Agnieszka Indebska: Czyli tak jak mówisz, po prostu dojrzewa grupa odbiorców i nie opuszcza tej platformy tego medium?
Ewa Zimna: Ja wciąż będę wracać do tego, że najważniejsza jest grupa docelowa. Jeśli sprzedajemy np. jakieś kosmetyki, to dlaczego mielibyśmy nie skorzystać z TikToka, jeśli tam są młode kobiety, które potencjalnie są w stanie kupić nasz produkt?
To jest zawsze kwestia pewnego testowania, bo każda sytuacja jest inna i może przynieść inne efekty. Natomiast, jeśli podejrzewamy, że tam jest nasza grupa docelowa, to po prostu warto spróbować, bo może się okazać, że konkurencja tego nie robi i my na tym zyskamy.
Mit: „Wybrałem agencję, żeby nic nie musieć robić. Agencja zrobi wszystko za mnie”
Agnieszka Indebska: I tak podsumowując – ostatni mit: „Wybrałem agencję, żeby nic nie musieć robić. Agencja zrobi wszystko za mnie”. Czy tak jest rzeczywiście?
Ewa Zimna: Nie, tak nie jest rzeczywiście i powiem nawet więcej, że ten czynnik współpracy pomiędzy agencją a klientem jest jednym z czynników, które wpływają na powodzenie kampanii. Kontakt ten jest potrzebny do ocenienia właśnie, kto jest grupą docelową, w jaki sposób użytkownicy dokonują zakupu.
Takie dane – które my częściowo możemy znać, bo na przykład mieliśmy takiego klienta w agencji, ale i tak nigdy nie będziemy znać tej branży tak głęboko, jak będzie znał ją sam klient. W związku z tym tu jest bardzo potrzebna (na przykład na wstępnym etapie) ta rozmowa z klientem i przekazanie jak największej ilości informacji dotyczących grupy docelowej.
Później – to zależy. Jeśli to jest jakaś bardzo oczywista sprawa i kampania działa fajnie, to może nam klient zostawić szerokie pole manewru i wtedy my sobie będziemy radzić. Są klienci, którzy się tym bardzo interesują, a są klienci, którzy oczekują mniejszego kontaktu. Natomiast rynek się dynamicznie zmienia, więc dobrze mieć feedback od klienta i się po prostu z nim kontaktować, jaki jest odbiór z jego strony, jeśli chodzi o efektywność kampanii – szczególnie jeśli to dotyczy usług.
Jeszcze też bym dodała, że osoba klienta jest nam bardzo w agencji potrzebna, jeśli chodzi o pewne rzeczy techniczne. Są kwestie takie jak plik produktowy czy wgranie kodów na stronie, gdzie jesteśmy ograniczeni otrzymaniem dostępów od klientów i jeśli tego nie dostaniemy to po prostu technicznie nie będziemy mieli możliwości włączenia reklamy.
Także chociaż na tym wstępnym etapie ten kontakt musi być. Potem może być go ciut mniej. Natomiast ja polecam jednak, żeby on był, dlatego że tak jak mówiłam, środowisko się zmienia i warto tutaj reagować na bieżąco.
Agnieszka Indebska: Tak naprawdę – jak ze wszystkim – kluczem do sukcesu jest współpraca i wy jesteście specjalistami którzy zajmą się tą techniczną stroną całej działalności, natomiast musicie mieć podstawy. Musicie wiedzieć: do kogo kieruje swoją ofertę firma, czym się zajmuje, jakie wartości jej przyświecają.
Ewa Zimna: Dokładnie, dokładnie. Gramy do jednej bramki z klientem i po prostu potrzebujemy tej współpracy.
Ja bym jeszcze powiedziała, że są jeszcze sytuacje, kiedy klient przeszkadza w tej współpracy – tak też może być. Powiedziałam wcześniej o takiej idealnej sytuacji, kiedy klient nam daje wolną rękę – to lubi każdy marketingowiec, dlatego że pozwala nam to rozwinąć skrzydła i obudzić swoją kreatywność, dać nam pewną swobodę. Natomiast zdarza się tak, że klienci przychodzą z bardzo konkretnymi oczekiwaniami, są uparci, nie do końca chcą nas słuchać. To jest pewna patologia. Są to pewne aspekty współpracy, które potrafią z kolei przeszkodzić.
Agnieszka Indebska: Ok, czyli wychodzi na to, że udało nam się chyba odczarować kilka mitów, które towarzyszą PPC, ale mam wrażenie, że nie wyczerpałyśmy tematu. Jeśli więc macie jakiekolwiek pytania, na które Ewa nie odpowiedziała w tym odcinku, to zadajcie je śmiało w komentarzu albo napiszcie do nas na Social Mediach.
Od razu też zapraszam Was do wysłuchania kolejnego odcinka. Zajmiemy się w nim kwestiami, które najczęściej nurtują klientów, jeśli chodzi o kampanię PPC. Ewo bardzo dziękuję za dzisiejszą rozmowę!
Ewa Zimny: Dziękuję również!
Agnieszka Indebska: I do usłyszenia!